Gabriel Bortoleto odpowiada na krytykę Helmuta Marko. Brazylijczyk nie zamierza przejmować się opiniami doradcy Red Bulla i chce udowodnić swoją wartość na torze.
Bortoleto nie przejmuje się krytyką Marko
Gabriel Bortoleto rozpoczyna swoją przygodę w F1 od mocnego wejścia. Przed debiutem w Grand Prix Australii usłyszał krytyczne słowa od Helmuta Marko, który nazwał go „kierowcą klasy B”. Brazylijczyk nie zamierza jednak przejmować się opinią doradcy Red Bulla.
Nie obchodzi mnie to. Lubię wyzwania. Marko wprowadził do F1 wielu utalentowanych kierowców, ale także wielu, którzy się nie sprawdzili. Mam nadzieję, że udowodnię mu, że się myli
Gabriel Bortoleto
20-letni kierowca podkreśla, że jego jedynym celem są wyniki.
Żadne moje słowa nie zmienią zdania Marko – zrobią to tylko moje osiągnięcia na torze. Jestem dumny z tego, co osiągnąłem w F3 i F2, gdzie pokonałem kilku kierowców Red Bulla
Gabriel Bortoleto
Fernando Alonso wspiera Bortoleto
Gabriel Bortoleto może liczyć na wsparcie Fernando Alonso. Dwukrotny mistrz świata zarządza karierą Brazylijczyka i nie ma wątpliwości co do jego talentu.
Jego profesjonalizm i podejście do pracy są imponujące. Od początku kariery był bardzo zaangażowany i dojrzały. Zasłużył na miejsce w F1 i mam nadzieję, że czeka go długa oraz udana kariera.
Fernando Alonso
Alonso uważa, że Gabriel Bortoleto jest najlepszym debiutantem tego sezonu.
Wielu nowych kierowców pojawiło się w F1 w tym roku, ale to on jest najlepszy. Ludzie nie powinni zapominać o tym, co osiągnął w ostatnich latach.
Fernando Alonso
Bortoleto gotowy na swój pierwszy wyścig w F1
Gabriel Bortoleto ma szansę odpowiedzieć na krytykę już w ten weekend podczas Grand Prix Australii. Jego determinacja i sukcesy w seriach juniorskich pokazują, że jest gotów na to wyzwanie.
Helmut Marko może wątpić w jego talent, ale Fernando Alonso i sam Bortoleto wierzą w jego potencjał. Teraz wszystko zależy od tego, co Brazylijczyk pokaże na torze.
Czy Bortoleto udowodni Marko, że się myli? Odpowiedź poznamy już w ten weekend na ulicach Melbourne.
Źródło: f1i.com
